Czego się dowiesz:
- Co wydarzyło się we wrocławskim tramwaju nr 4 na przystanku "Spółdzielcza"?
- Jak MPK Wrocław reaguje na skargę pasażerki?
- Dlaczego motorniczy nie zauważył sytuacji w drugim wagonie?
- Jakie działania podjęło MPK Wrocław po incydencie?
Dramat na przystanku "Spółdzielcza"
Kobieta, która wraz z córkami (4 i 6 lat) przyjechała do Wrocławia, wsiadła do tramwaju nr 4 na Dworcu Głównym. Po spokojnej podróży, na przystanku "Spółdzielcza" na osiedlu Biskupin, doszło do niespodziewanego incydentu. Gdy dzieci wysiadły, drzwi zamknęły się przed matką, która z walizką pozostała w tramwaju. Przerażone dzieci zaczęły biec za odjeżdżającym pojazdem, krzycząc za matką. Kobieta opisała to traumatyczne doświadczenie w liście do redakcji Gazety Wrocławskiej.
„Tramwaj odjeżdża. Przyklejona do szyby patrzysz, jak dwoje małych dzieci próbuje za nim biec, płacząc i krzycząc: „Mamo! Mamusiu! Mamaaaa!”. Ich sylwetki robią się coraz mniejsze.” - Pani Joanna, pasażerka tramwaju.
Skarga do MPK i wyjaśnienia przewoźnika
Matka natychmiast złożyła skargę na motorniczego, a MPK Wrocław potwierdziło jej otrzymanie. Przewoźnik prowadzi teraz wewnętrzne śledztwo, aby ustalić, dlaczego motorniczy nie zareagował na sytuację. Daniel Misiek z MPK Wrocław wyjaśnił, że w przypadku starszych tramwajów typu Konstal 105, motorniczy może nie mieć pełnej widoczności w drugim wagonie, co mogło przyczynić się do incydentu. MPK przeprasza za zaistniałą sytuację i zapewnia, że pasażerka otrzyma pełne wyjaśnienia.
„Jest nam bardzo przykro z powodu tej sytuacji, oczywiście przyjrzymy się jej, a pasażerka otrzyma od MPK wszelkie wyjaśnienia i przeprosiny.” - Daniel Misiek, MPK Wrocław.
Dramat, który rozegrał się we wrocławskim tramwaju, pokazuje, jak ważna jest troska o bezpieczeństwo pasażerów, szczególnie tych najmłodszych. MPK Wrocław obiecuje dokładnie zbadać sprawę, aby podobne sytuacje nie miały miejsca w przyszłości.
źródło: Gazeta Wrocławska